![]() |
fot. Paweł Krzan |
Zdarza Wam się taki moment w życiu,
że bez względu na wszystko i wszystkich pragniecie znaleźć się w jakimś miejscu - najlepiej teraz, zaraz, natychmiast! - Znacie to? Ja tak mam i nie bardzo wiem, jak to sobie wytłumaczyć... Co się dzieje takiego w danym momencie, że czegoś pragniemy i podświadomie działamy w tym właśnie kierunku. Przez długi czas 'chorowałam' na Kraków, byłam w nim strasznie zakochana i koniecznie chciałam tam być (zresztą nadal Kraków jest moją miłością). Zapytana dlaczego, pewnie nie odpowiedziała bym nic, bo przecież jak wytłumaczyć komuś, że po prostu nadszedł taki dzień słoneczny lub deszczowy, zimy lub ciepły, śnieżny lub nie, że zapragnęłam być w Krakowie i już. No, jak to wytłumaczyć i nazwać to uczucie, że coś tam we mnie drgnęło i stało się. Wprawdzie do Krakowa jakoś nie dojechałam, z braku czasu i innych powodów, ale od tamtej pory, zaczęłam się zastanawiać, co takiego stało by się gdybym jednak tam pojechała i została może i na stałe, czy jest to związane z jakąś intuicją, przeczuciem, czy to zwykłe widzi mi się - jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Na co Wy 'chorujecie' i jak sobie z tym radzicie? I w końcu na sam koniec (masło maślane mi tu wyszło ;)) przyznam się, że wprawdzie chęć na konieczność znalezienia się w Krakowie mi minęła, ale pojawiło się inne miasto, które mnie całkowicie pochłonęło... i znowu to samo uczucie, że muszę tam być, teraz, zaraz, natychmiast...
Ściskam, Koko
Ps. A na sam koniec powiem Wam, że ostatnio strasznie, ale to strasznie Was zaniedbałam, za co przepraszam ;-)
Oj, ja choruje na kilka miast i miejsc (Miami, New York, Mediolan, Havana, Dubaj, Marakesh, moglabym tak wymieniac jeszcze troche...). Ech, ciezka sprawa! I jak to mowia - ''no money, no music!''
OdpowiedzUsuń<3
visit me soon on http://pearlinfashion.blogspot.com
no money, no music - świetne muszę zapamiętać :)
UsuńSzczerze mówiąc nie przypominam sobie żeby tak miała. Pozdrawiam :) jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA co za miasto tym razem? Ja nie miałam tak chyba nigdy, no chyba że można zaliczyć okres wakacji kiedy bardzo chcę się już znaleźć nad morzem ;) może rzeczywiście to podświadomość, jakaś intuicja... spróbuj może się okaże że warto :) Może coś lub ktoś tam na Ciebie czeka... :) jak nie spróbujesz to się nie przekonasz :)
OdpowiedzUsuńtak, znam to uczucie :p
OdpowiedzUsuńmi się marzy bezludna wyspa :D
OdpowiedzUsuńDziekuje za odwiedziny :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Ja czasami mam podobnie, najczęściej mam tak gdy jest mi źle i mam dość swojego miejsca zamieszknia :)
OdpowiedzUsuńświetny blog :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :) http://locastrica.blogspot.com/
Wiesz, dla mnie nie ważne gdzie i jak - ważne, z kim.
OdpowiedzUsuńRaczej nie odczuwam potrzeby przenoszenia się w przestrzeni, przeważnie po prostu chcę być w jakiejś chwili z osobą oddaloną ode mnie o kilometry... ale to nie jest miłe odczucie.
jesteśmy ludźmi - ludzie mają swoje pragnienia, a chęć odwiedzenia jakiegoś miejsca jest w sumie normalna. ja od dziecka choruję na USA, mam nadzieję, że kiedyś moje marzenie się ziści i tam pojadę :) (USA zabrzmiało tu jak jakaś choroba xd)
OdpowiedzUsuńniestety... a najgorsze jest to, że w piłce nożnej nie mamy obecnie w zasadzie żadnych osiągnięć (jedynymi mistrzami, jakimi jesteśmy, to mistrzowie Polski, he.), a kasy w to idzie więcej niż w niektóre dziedziny życia ludzi. za to jak wiele jest mistrzów takich nowych sportów, którzy na wszystko sami muszą wykładać pieniądze? ech, żałosne...
OdpowiedzUsuńTeż zdarzyło mi się mieć takie odczucie.
OdpowiedzUsuń